Dzisiaj zadałem sobie pytanie.
Dlaczego ja nie jestem cierpliwy i postępuję pochopnie tak jak mój znajomy. Ja wiem, że on chodził cierpliwie do College'u i "kolekcjonował" wiedzę przez ten cały czas. Poszedł na studia a później dzięki swojej ciężkiej pracy w końcu do czegoś fajnego doszedł.
No tak. Przecież jest mu łatwiej. Ma swoją narzeczoną z Wielkiej Brytanii a na miejscu swoją mamę, która mieszka gdzieś tam w Szkocji.
I ta sama własnie osoba korzysta sobie z życia. Podróżuje sobie po świecie, ze swoją przyszłą żoną a mnie nawet nie stać, by polecieć do Polski i odwiedzić swoją rodzinę.
Wiedział co robi!!! Również wie doskonale, jak sobie polepszyć swój byt. Więc, już jest ze swoją dziewczyną tzn. narzeczoną a ja .... co ja?! Za bardzo nic ciekawego nie mogę powiedzieć o swoim życiu, tyko siedzę przed książkami i studiuję księgowość.
Jedynie, jaka mam rozrywkę w tym życiu to laptop i w sumie to wszystko.
W końcu, został też "engineer".
Ma ten "chwalebny" tytuł przed nazwiskiem swoim. :) Partia, naprawę dobra do wzięcia. Wręcz wyborna.
Mało tego, jeszcze do tego dochodzi jego życie prywatne. Zaręczony, niedługo ślub.
Praca w Londynie, jako "engineer". Dodać należy jeszcze podróże dookoła Świata.
Szczerze powiedziawszy, zazdroszczę.
A moje życie...
Lepiej nie mówić.
Wydaję mi się, że chyba nigdy w życiu do niczego już nie dojdę.
Jestem już stary :(
Aż mi się płakać chce.
Jak to się mówi .....
Nie ustawiłem się za bardzo a wręcz przeciwnie ....a to wszystko, że na siłę kogoś szukałem, by sobie polepszyć życie.
"Jestem wrakiem człowieka."
No nic .... nie wszystko muszę mieć, jak inni i pogodzić się w końcu z pewnymi rzeczami i podpisać pakt z moim ukochanym Bogiem. Koniecznie muszę pójść do Kościoła.
Pogodzić się z tą moją "ukochaną" rzeczywistością.
https://www.youtube.com/watch?v=EuTM4Rprvfw
Dlaczego ja nie jestem cierpliwy i postępuję pochopnie tak jak mój znajomy. Ja wiem, że on chodził cierpliwie do College'u i "kolekcjonował" wiedzę przez ten cały czas. Poszedł na studia a później dzięki swojej ciężkiej pracy w końcu do czegoś fajnego doszedł.
No tak. Przecież jest mu łatwiej. Ma swoją narzeczoną z Wielkiej Brytanii a na miejscu swoją mamę, która mieszka gdzieś tam w Szkocji.
I ta sama własnie osoba korzysta sobie z życia. Podróżuje sobie po świecie, ze swoją przyszłą żoną a mnie nawet nie stać, by polecieć do Polski i odwiedzić swoją rodzinę.
Wiedział co robi!!! Również wie doskonale, jak sobie polepszyć swój byt. Więc, już jest ze swoją dziewczyną tzn. narzeczoną a ja .... co ja?! Za bardzo nic ciekawego nie mogę powiedzieć o swoim życiu, tyko siedzę przed książkami i studiuję księgowość.
Jedynie, jaka mam rozrywkę w tym życiu to laptop i w sumie to wszystko.
W końcu, został też "engineer".
Ma ten "chwalebny" tytuł przed nazwiskiem swoim. :) Partia, naprawę dobra do wzięcia. Wręcz wyborna.
Mało tego, jeszcze do tego dochodzi jego życie prywatne. Zaręczony, niedługo ślub.
Praca w Londynie, jako "engineer". Dodać należy jeszcze podróże dookoła Świata.
Szczerze powiedziawszy, zazdroszczę.
A moje życie...
Lepiej nie mówić.
Wydaję mi się, że chyba nigdy w życiu do niczego już nie dojdę.
Jestem już stary :(
Aż mi się płakać chce.
Jak to się mówi .....
Nie ustawiłem się za bardzo a wręcz przeciwnie ....a to wszystko, że na siłę kogoś szukałem, by sobie polepszyć życie.
"Jestem wrakiem człowieka."
No nic .... nie wszystko muszę mieć, jak inni i pogodzić się w końcu z pewnymi rzeczami i podpisać pakt z moim ukochanym Bogiem. Koniecznie muszę pójść do Kościoła.
Pogodzić się z tą moją "ukochaną" rzeczywistością.
A tutaj mam coś poniżej. Z mojego ukochanego M.Lorenca.
Muzyka z niebios. Jak to sam kompozytor mawiał o swojej muzyce.
nie narzekaj ;) kazdy nosi szczescie w sobie , tylko musisz je odkryc ...
OdpowiedzUsuńJak mogę być szczęśliwy, jak nic się nie układa.
UsuńJa już nie mam na to wszystko sił i nikt mi w tym nie pomaga.
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńtak! Obydwoje są ambitni i mają swoje marzenia.
OdpowiedzUsuńPo prostu, on ślęczał na książkami by tylko zostać inżynierem a ona już wtedy pracowała.
Jest po studiach.
Pamiętam, jak on przychodził ze szkoły i pierwsze co robił to książki.
Potrafił całymi dniami siedzieć przy książkach.
bo to jest własnie ten sukces okupiony wyrzeczeniami.
OdpowiedzUsuńJeżeli się naprawdę nie strasz to w końcu, już nigdy nic nie będziesz miał/miała.
Każdy sukces wymaga wysiłku a nikt nikomu nie da "za darmo".